Sezon urlopowy w pełni. Niektórzy Właściciele zostawiają swojego pupila w hotelu dla psów, u rodziny, znajomych, a inni tak jak ja zabierają psa ze sobą. Co zrobić, aby pies podczas podróży czuł się bezpiecznie? Jak zminimalizować stres? Jak bezpiecznie przewozić psa? Jak odpowiednio przygotować psa i co powinnyśmy mieć?
Na te pytania odpowiem na podstawie własnych doświadczeń!
Nie będę ukrywać, że na początku jazda samochodem we dwójkę z Teqi była dla mnie koszmarem! Pies robił co chciał, chodził gdzie chciał, kompletna masakra zero zasad, zero wymagań. Pas bezpieczeństwa nie zdawał u nas egzaminu, bo wystarczyły 2 minuty i pas był przegryziony.
Powiedziałam dość tego!
Po pierwsze stwarzam zagrożenie na drodze, komuś może stać się krzywda, po drugie zachowuję się lekkomyślnie i stwarzam ogromne zagrożenie dla mojego psa!
Postanowiłam sobie, że choćbym miała stanąć na głowie nauczę ją jeździć w bagażniku, mam combi więc miejsca sporo. Nie było dla niej problemem podczas jazdy przeskoczyć z bagażnika na tylną kanapę. Doprowadzało mnie to do szału, ale cierpliwie się zatrzymywałam i „pakowałam” z powrotem do bagażnika. Wykorzystywałam nawet moją siostrę, aby nagradzała smakami psa za poprawne i grzeczne siedzenie w bagażniku, aby pokazać Teqi że po prostu jej się to opłaca.
No i udało się! Weszło jej to w nawyk! Wypowiadam komendę "auto" a Tecik wskakuje tam, gdzie powinna :) Dzisiaj Tetka godzinami może siedzieć w bagażniku, czuje się tam bardzo dobrze i doskonale wie, że czeka ją super przygoda po wyjściu
Podróż samochodem zarówno dla mnie jak i dla niej stała się przyjemnością, wystarczył upór, motywacja i konsekwencja!
No i utrzymanie porządku w samochodzie jest łatwiejsze :)
Kiedy mam zapakowany bagażnik, a czasem tak się zdarza, w samochodzie pełną ekipę ludzi, Tetka jedzie na przednim dywaniku pasażera. Nie lubię tak jeździć, staram się tak planować wyjazdy i spotkania, aby takie sytuacje zdarzały się jak najrzadziej.
Klatka w bagażniku jest ciekawym rozwiązaniem, ale nie mam z nią doświadczenia więc nie będę się wypowiadać :)
Jest to dla mnie najwygodniejsza forma dalekiej podróży po Polsce :) Oczywiście myślę o Pendolino, a nie o 13 godzinnym expresie nad morze
Trzeba zastosować się do kilku zasad zpisanych w regulaminie Kolei:
Pełnoletni Podróżny może przewieźć odpłatnie, pod swoją opieką jednego psa, który nie jest umieszczony w pojemniku pod warunkiem, że:
pies jest trzymany na smyczy i ma założony kaganiec, z zastrzeżeniem §26 ust. 11;
posiada ważny bilet na przewóz psa, z wyjątkiem psów przewodników oraz aktualne zaświadczenie o szczepieniu psa przeciwko wściekliźnie.
Podróż pociągiem jest niezwykle stresująca dla psa. Samo przejście przez dworzec, gdzie jest gwar, mnóstwo ludzi, nowe zapachy. Przejście na odpowiedni peron po ruchomych schodach. Hałas przejeżdżających pociągów, sygnalizacja dźwiękowa pociągu. Dla człowieka ogarnięcie wszystkiego w pośpiechu jest trudne, co dopiero dla psa, gdzie z każdej strony coś się dzieje!
Jak widać na załączonym obrazku Teqi nie ma najmniejszego problemu z podróżowaniem. Jest psem zrównoważonym i dobrze zsocjalizowanym. Jest najlepszym towarzyszem podróży! Nawet Panowie Konduktorzy przymykali oko, że leży w przejściu bez kagańca i bez smyczy :D Jestem z niej dumna! Jak osiągnęłam taki efekt? Pracą! Pracą nad wzajemnym zaufaniem, poczuciem bezpieczeństwa i posłuszeństwem. Kiedy zauważę niepokój lub strach mówię "Tecik wszystko jest OK" i głaszczę ją spokojnym, długim ruchem po całym grzbiecie - Teqi natychmiastowo się uspokaja, bo wie, że nic jej nie grozi! Dziwne? Dla mnie nie, na tym właśnie polega partnerstwo ;) I o to właśnie chodzi!
Genialnym treningiem przygotowującym do takiego stresującego wydarzenia jest przejście po pasażu Silesia City Center (można wykorzystać inne miejsce, w którym można przebywać z psem jak dworzec, zajezdnia lub pętla tramwajowa itp. - wszędzie tam, gdzie występują różne stresujące bodźce). Jest to miejse gdzie możemy symulować różne sytuacje i zobaczyć jak pies zareaguje w sytuacji pod presją stresu. Gdy pies się oswoi w nowym otoczeniu, będzie czuł się dobrze i pewnie podnosimy poprzeczkę, ja osobiście wprowadzam trening posłuszeństwa - stopniowo, nie wszystko na raz. Pozwalam psu poczuć, że spełnia moje oczekiwania, że świetnie radzi sobie z zadaniami wyznaczanymi przeze mnie, bawiąc się z nim, nagradzając, aby zmotywować go do dalszej pracy. Wypracowałyśmy sobie wzajeną więź, dzięki której nie mam najmniejszego problemu z podróżowaniem :)
Z całą pewnością polecam zapisanie się na kurs posłuszeństwa, dowiecie się rzeczy, które są tak banalne, a jednocześnie niezauważalne dopóki ktoś inny nie wskaże Ci odpowiednich zachowań. Tak było z nami, rok temu Teqi była rozpieszczonym psem, którego nie mogłam puścić samego w lesie, bo poleciałaby za pierwszym lepszym rowerzystą! Dzisiaj jest psem, który w pociągu leży pod nogami bez smyczy, nie zwracającym uwagi na biegające dzieci ;)
Strach - należy się go pozbyć! Nie można się bać, trzeba być otwartym na różne sytuacje i radzić sobie z nimi. Pokazując psu, że sami się boimy, wyłapuje on nasze emocje i możemy wzbudzić w nim niechciane zachowania. Pies może chcieć nas bronić co może doprowadzić do nieprzyjemnych sytuacji...
Uwielbiamy z Teqi stawiać czoła nowym wyzwaniom, bardzo chętnie je podejmujemy, a gdy razem przebrniemy przez wszystkie trudności efekt jest piorunujący! :)
*Teqi leżała bez smyczy i bez kagańca w pociągu między ludźmi na moją odpowiedzialność! Gdybym nie była za nią w 100% pewna nie pozwoliłabym na taką sytuację. Każdy przewodnik zna swojego psa, zna swoją relację i jest świadomy tego w jakim stopniu można psu zaufać. Pamiętajmy o tym, że to my jesteśmy odpowiedzialni za psa i ponosimy wszelkie konsekwencje!
Udanego podróżowania!