Kochani, coraz częściej zdarza się, że otrzymuję telefon lub maila w sprawie konsultacji psa dotyczącej chodzenia na smyczy. Postanowiłam więc napisać ten post, aby ułatwić sprawę i zebrać wszystkie popularne przyczyny w jednym miejscu. Dla mnie spacer to przyjemność – bez szarpania się, bez wiecznego odciągania psa od bodźców (ludzi, psów itd.) po prostu idę i chłonę wszystko co do mnie dociera. Tego Wam też z całego serca życzę.
Osobiście praktykuję zasadę co najmniej trzech wyjść spacerowych, jest to oczywiście uzależnione od indywidualnych potrzeb konkretnego psa. Rano około 30 minut na czczo, po spacerze śniadanie, w ciągu dnia długi spacer co najmniej godzinny (im dłuższy, tym lepszy), wieczorny 20/30 minut na załatwienie potrzeb i kolacja. Taki schemat sprawdza się u mnie najlepiej. Każdy przewodnik powinien dostosować długość i ilość spacerów pod swojego psa. Wszystko zależy od stanu zdrowia, zapotrzebowania na aktywność fizyczną i umiejętność odpoczynku psa w domu.
Najczęstszą przyczyną jest chodzenie tymi samymi ścieżkami wokół bloku… NIE! Tak nie wygląda spacer. Na krótkie spacery możemy wybrać ścieżki wokół miejsca zamieszkania, ale niech te ścieżki będą różne, nie budujmy schematu gdzie pies doskonale wie gdzie pójdzie i ciągnie jak parowóz. Zaskakujmy go, dajmy mu możliwość eksploracji innego terenu. Masz dom z ogrodem Xha? Cudnie! Pies niszczy płot? Kopie dziury? Nie słucha Cię nic, a nic? Niestety oprócz swojego terenu pies potrzebuje wyjść na spacer...
Jeśli pies ma problem z jakimś bodźcem, pomagajmy mu się z tym uporać. Np. jeśli boi się kosza na śmieci poświęćmy trochę czasu, aby pies sam podszedł i się przekonał, że to nic strasznego. Weźmy na spacer smakołyki lub zabawkę, aby odwrócić uwagę psa od samochodów czy innych psów. Zastanów się co pies lubi, co go motywuje i pomyśl jak możesz odwrócić i przekierować uwagę psa na coś innego.
Mam tutaj też drobną radę. Często zgłaszacie się do szkoły dla psów z danym problemem, instruktor bądź behawiorysta mówi Wam jak macie pracować w danej sytuacji. Pamiętaj jednak, że to Ty najlepiej znasz swojego psa i to Ty intuicyjnie wiesz co jest dla niego najlepsze, jeśli jakaś metoda nie działa nie bój się powiedzieć o tym trenerowi, może ta metoda nie jest dla Was. Szkoły dla psów często działają wg schematów i nurtów w jakim pracują, osobiście uważam, że nie wolno nam jako przewodnikom psów się szufladkować i działać tylko tak i tak bo ktoś nam tak powiedział, musimy szukać rozwiązań i często czerpać z różnych źródeł inspirację.
Wybierajmy ciekawe miejsca, które nie tylko zaspokoją potrzeby naszych psów, ale i nasze własne. Ja uwielbiam odkrywać nowe ścieżki spacerowe, nowe miejsca. Jeśli nie masz pomysłu na spacer w okolicach Katowic odsyłam Cię do posta o ciekawych miejscówkach w Kato - https://wyprowadzanie-psow.pl/blog/miasto-i-pies-czyli-piesnakato-gdzie-co-i-jak
Owszem wiele razy korzystam z tych samych miejscówek, np. trzy razy w tygodniu zdarza mi się być w tym samym miejscu. Zawsze jednak staram się mieć asa w rękawie i zaskakiwać mojego psa np. kilkuminutowym treningiem posłuszeństwa – w naszym przypadku posłuszeństwo dla zabawy, a nie dla chodzenia od linijki przy nodze. Staram się mieć ze sobą zabawkę (dostosowaną do potrzeb i pyska mojego psa, jest wiele przypadków gdzie za mała piłka utknęła w gardle czy tchawicy i skończyło się to tragicznie). Czasem jakieś smaczki lub zapachy i bawimy się w tropienie – też dla zabawy. W tych samych miejscach raz Tetka chodzi na obroży, a raz na uprzęży do canicrossu i wtedy i tylko wtedy ciągnie – bo powinna – taka jej praca w szelkach. Na tych samych trasach uprawiam z moim psem różne sporty – zimą WP lub skijorking (biegówki), w sprzyjających warunkach rower z psem czy bieganie z psem – wykorzystaj to, co daje Ci radość i sprawdź czy dany sport spodoba się Twojemu czworonożnemu przyjacielowi. Kiedy latem będziesz chodził nad jezioro i pies zawsze będzie tam pływał i nie wprowadzisz kontroli emocji i stopniowania tych emocji to możesz mieć pewność, że jak tylko dojedziesz na miejsce pies będzie ciągnął, bo doskonale wie co za chwile się wydarzy.
W przypadku zabawek również pojawia się problem – co zrobić gdy pies nie chce się bawić. Rozłóżmy to na czynniki pierwsze, tak na chłopski rozum. Jestem dzieckiem, mam mnóstwo zabawek w domu, w nosie mam kiedy proponują mi je na dworze kiedy ja jako dziecko widzę budkę z lodami. Analogicznie, tak samo jest z psami. Jeśli mają zabawki w domu, to mają je gdzieś gdy działa na nie silniejszy bodziec w postaci drugiego psa, czy człowieka, z którym koniecznie pies chce się przywitać, czy włącza mu się pogoń za rowerzystą czy samochodami. Zabawek nie pozostawiamy psu w domu. Wynosimy je na zewnątrz i bawimy się na zewnątrz. W domu pies ma odpoczywać i zaspokajać potrzebę gryzienia w postaci naturalnych gryzaków jak uszy, kości typu NylaBone itp., generalnie wszystko co można memlać. To co pies szarpie chowamy do szuflady i zabieramy na spacer.
Jedna z ważniejszych rad… Telefon warto mieć przy sobie na wszelki wypadek, ale schowany. Spacer to czas na interakcję przewodnika z psem. Psu trzeba „napisać” instrukcję obsługi i trzymać się konsekwentnie zasad ustalonych przez nas. NIE spuszczamy psa ze smyczy, ten sobie hasa, żre wszystko, podbiega i zaczepia każdego, a my rozmawiamy przez telefon lub odświeżamy insta. No nie, to tak nie działa. Chcesz, żeby pies Cię słuchał? Słuchaj jego potrzeb.
Błędy w komunikacji ludzko – psiej to kolejny duży problem. Owszem pies wiele może się nauczyć, rozumie naszą mowę ciała, często nam się wydaje, że rozumie nasze wielozdaniowe wypowiedzi. Pies potrzebuje prostych komunikatów typu dobrze, źle. Kiedy pies oszczekuje drugiego psa i właściciel mówi „Edziu kochany na litość boską jak ty się zachowałeś, no wiesz ty co, takiemu hrabiemu nie wypada szczekać na taką laleczkę, Edziu bardzo brzydki z ciebie piesek, ładne pieski się tak nie zachowują, no Edziu przestań już, przecież panienka sobie poszła…………..” Ni cholery pies tego nie rozumie.
Kolejną przyczyną jest przekazywanie psu naszych emocji, często sami, świadomie lub nie nakręcamy naszego psa na jakiś bodziec. Pies to czuje, poprzez nasz zapach, mowę ciała, wyczuwa zmianę nastroju, napięcie, stres, czuje wszelkie ruchy smyczy, która jest przedłużeniem naszej ręki.
Jestem petssiterką, większość mojego czasu spędzam na spacerach z psami w przeróżnych miejscach. Bardzo proszę wszystkich przewodników psów, abyśmy się wzajemnie szanowali. Kiedy widzimy innego spacerowicza z psem, zapytajmy czy psy mogą się przywitać, istnieje wiele przyczyn dla których nie mogą lub przewodnik sobie tego nie życzy. Ja ciężko i długo pracowałam nad tym, żeby Tetka mijała psy bez zbytniej uwagi, taki niekontrolowany podbiegacz jest w stanie zrujnować miesiące mojej ciężkiej pracy.
Myślę, że o przygodach pozytywnych jak i negatywnych z moim doświadczeniem mogłabym napisać książkę. Może jednak skuszę się napisać o tym post.
Super wpis! Ja jak tylko mogę staram się zabierać mojego psiaka w nowe miejsca, żeby mógł ''wyniuchać" coś nowego. Jeśli jesteś z Krakowa zapraszam do zapoznania się z Krakowskimi wybiegami dla psów: http://www.psiakwkrak.pl/