W ostatnim czasie psie sporty stają się coraz popularniejsze. Świadomość właścicieli psów rośnie w tym temacie bardzo szybko. Również my coraz częściej wstajemy z kanap, aby zadbać o siebie, swoją formę i zdrowie. Dlaczego nie spędzić tego czasu z naszymi czworonogami?!
W świecie psich sportów mamy całą gamę aktywności. Każdy znajdzie coś dla siebie i dopasowanego do predyspozycji i możliwości psiaka. Dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z aktywnością fizyczną na sześć łap świetnym startem będzie DOGTREKKING!
Czym w zasadzie jest Dogtrekking? To marsz na orientację w trakcie, którego musimy odnaleźć punkty zaznaczone na mapie, którą otrzymujemy od organizatorów. W punktach kontrolnych zazwyczaj nanosimy na kartę startową odpowiedź na pytanie, odbijamy perforator lub wykonujemy proste zadanie. Wszystko oczywiście jest formą wyścigu czyli decyduje czas i ilość odnalezionych punktów. W trakcie zawodów towarzyszy nam pies lub dwa, które prowadzimy na specjalnej linie z amortyzatorem, jest ona przypięta do specjalnego pasa (tzw. pas maszera). Psiak ubrany jest w szelki, najlepiej takie, które przystosowane są do ciągnięcia- sledy. W żadnym wypadku nie zakładamy psu szelek treningowych, które mają za zadanie zniechęcać psa do ciągnięcia na smyczy! Więcej na temat sprzętu przeczytacie w kolejnej części artykułu.
Wielu z Was na pewno nasuwają się przeróżne pytania. Czy dam radę? Czy poradzę sobie z obsługą mapy i kompasu? Czy mój pies poradzi sobie z takim wyzwaniem? A co jęśli się zgubię lub opadnę z sił? Spokojnie! Postaram się rozwiać wasze wątpliwości :)
Wszystkie imprezy dogtrekkingowe dostosowane są do różnego stopnia zaawansowania uczestników. Przeważnie trasy podzielone są na trzy kategorie punktowane: MINI, MIDI, LONG oraz jedną kategorię rekreacyjną HOBBY. Ta ostatnia przeznaczona jest dla rodzin z małymi dziećmi, psiaków poniżej 12 miesiąca roku życia lub tych starszych, które nie są w stanie lub ze względów zdrowotnych nie mogą przejść dłuższych dystansów. Kategorie punktowane różnią się często nie tylko długością ale i trudnością w odnalezieniu punktów w terenie. Jeśli więc nie jesteś pewny czy Ty i Twój pies dacie sobie radę, zacznijcie od kategorii MINI lub HOBBY.
Równie ważne obawy mogą dotyczyć Waszych czworonogów. Jeśli do tej pory Wasz pies raczej nie wiele miał wspólnego ze sportem, a jego ulubioną rozrywką była dłuuuga drzemka na kanapie to pamiętajcie, że pies tak samo jak człowiek potrzebuje czasu na zbudowanie formy. W takiej sytuacji nie rzucajcie się od razu na dystans 15 km ponieważ Twój pies może nabawić się poważnej kontuzji lub po prostu opaść z sił i odmówić dalszej współpracy. Pół biedy jeśli Twoim kompanem będzie ratlerek, którego po prostu weżniesz na ręce i pomaszerujesz dalej. Gorzej jeśli Twój przyjaciel waży 30kg! Wtedy sytuacja będzie naprawdę niewesoła, bo z lasu jakoś trzeba się wydostać a z 30kg na plecach może być... ciężko.
Jeśli obawiacie się czy Wasza orientacja w terenie lub umiejętność czytania mapy jest wystarczająco dobra aby wystartować w takiej imprezie, to naprawdę nie martw się na zapas. Na trasie zawsze znajdzie się życzliwa osoba, która w razie czego pomoże Wam znaleźć odpowiednią drogę. Jeśli naprawdę ostro się pogubicie i dopadnie Was czarna rozpacz, zawsze możecie zadzwonić do organizatora, który Wam może i uratuje Was z opresji. Numer alarmowy najczęściej umieszczony jest na mapie lub karcie startowej, jeśli go tam nie znajdziecie nie wahajcie się zapytać kogoś z obsługi czy możecie otrzymać numer telefonu. Nie ma się czego wstydzić. Nasze bezpieczeństwo jest najważniejsze!
Kiedy ja wybierałam się na swój pierwszy dogtrekking miałam mnóstwo wątpliwości. Okropnie się bałam czy sobie poradzę, czy mój pies będzie potrafił ze mną współpracować, czy uda mi się odnaleźć chociaż jeden punkt. Długo się zastanawiałam ale w końcu, świat do odważnych należy i jak zwykle okazało się, że strach ma wielkie oczy, a rzeczywistość nie jest taka straszna.
Gdy pojawiłam się na starcie i poczułam niesamowitą atmosferę od razu wiedziałam, że będzie ok! Pierwsze zawody potraktowałam zupełnie rekreacyjnie, szliśmy normalnym spacerowym tempem podziwiając piękne widoki i ciesząc się chwilą. Jakie było moje zdziwienie, gdy na mecie okazało się, że wcale nie byliśmy ostatni lecz w połowie stawki! Po tym doświadczeniu włączyła się nutka rywalizacji. Kiedy już wiedzieliśmy co i jak zaczęliśmy jeździć na dogtrekkingi i walczyć o wyniki, planować taktykę, ale równocześnie ładować akumulatory i chłonąć fantastyczny klimat. Udało nam się poznać wiele świetnych ludzi, pełnych pasji i zaangażowania!
Jeśli macie jakieś pytania, coś Was nurtuje a nie znaleźliście odpowiedzi powyżej, śmiało piszcie do nas! Postaram się rozwiać Wasze wątpliwości.
CDN!
Autor: Magdalena Pawlik-Muszczak