Leniwy pies to dla niektórych wybawienie od konieczności codziennego wyprowadzania psa na spacery.
Bądźcie jednak świadomi, że psy leniuchy żyją krócej. Ich narządy wewnętrzne szybciej przestają poprawnie pracować, zaczynają się też różnego rodzaju choroby. Układ ruchu działa zdecydowanie gorzej: pies leniuch zeskakujący z kanapy jest bardziej narażony na kontuzję niż pies aktywny fizycznie.
Nadmierne kilogramy i psia otyłość, co jest chorobą XXI wieku, to najgorsza krzywda, jaką możemy wyrządzić psu.
Większość osób wolałaby jednak dowiedzieć się, dlaczego ich pies niechętnie wychodzi z domu. A gdy już udaje się im wyciągnąć swojego pupila spod kanapy, to nawet krótki i spokojny spacer go męczy.
W tym wpisie pokazuję to na praktycznym przykładzie.
Jak mówią: "ruch to zdrowie". To stare przysłowie dotyczy nie tylko ludzi, ale również naszych czworonożnych przyjaciół.
A najlepiej zadbać o zdrowie i swoje i swojego psa – i zacząć wychodzić z psem na regularne i aktywne spacery.
Jak sprawić, by na dźwięk wyciąganej smyczy pupil czekał już w gotowości przy drzwiach?
Jak sprawić, by godzinne wyjście na przechadzkę było dla mało aktywnego psa przyjemnością, a nie mordęgą?
O tym za chwilę.
W skrócie: naprawdę warto. Jak powtarzam: "Zmęczony pies, to szczęśliwy pies".
Gotowi? Przejdźmy już więc do przebiegu wdrożenia treningu z Roxi.
Słowem wstępu: bohaterką szkolenia jest Roxi – dwunastoletnia suka rasy Bouvier des Flanders.
Ulubioną rozrywką Roxi przed rozpoczęciem ćwiczeń było całodzienne leniuchowanie pod stołem.
Nie zawsze było tak łatwo skłonić ją do wyjścia na spacer. Za to nie było żadnych problemów, gdy już trzeba było wracać do domu – to Roxi robiła bardzo chętnie.
Więcej o sytuacji sprzed szkolenia przeczytacie we wpisie: Jak rozruszać leniwego psa – cz. 1.
Wróćmy do rzeczywistości.
Obserwowanie postępów u ospałego i leniwego, wręcz zmierzłego Bouviera od pierwszego spaceru do momentu, w którym jesteśmy teraz, bardzo mnie cieszy.
Jaki jest efekt systematycznego spacerowania przez miesiąc?
Już opowiadam.
Zaczęłyśmy od 15-minutowych wyjść – kondycja Roxi nie pozwalała jej na dłuższe spacerowanie.
Pamiętaj! Jeżeli Twój pies nie jest przyzwyczajony do wzmożonej aktywności fizycznej, to zmuszanie go do długiego i intensywnego wysiłku jest niebezpieczne dla jego zdrowia.
Jeśli pies ma nadmierne kilogramy, jakiekolwiek problemy ze stawami czy chore serce, trzymajcie go na smyczy i spokojnym tempem maszerujcie. Bez szarpania, bez biegania, żadnych harcy.
Zaczynamy na spokojnie – i przez około tygodnia przyzwyczajajcie psa do małego, ale regularnego wysiłku.
Tą zasadą kierowałyśmy się w pierwszym tygodniu szkolenia. Można wychodzić często, ale na króciutkie spacery.
Aby z czystym sumieniem rozruszać leniwego psa zalecam:
Krótki spacerek nie męczył już Roxi tak jak na początku. Mogłam zaobserwować pozytywne zmiany gołym okiem – dobre samopoczucie psa, szła równo ze mną, nie zostawała z tyłu, nie wymagała odpoczynku, była pełna energii.
Krótkie spacery przez kilka dni z rzędu nie sprawiały jej żadnej trudności.
To był znak, że mogłyśmy zakończyć etap przyzwyczajania psa do spacerów.
Na początku było to 5 minut. Stopniowo w miarę upływu czasu dokładałam po kilka minut.
Dzięki takiemu podejściu Roxi mogła się na spokojnie rozruszać i przyzwyczaić do wzrastającej aktywności fizycznej.
To dokładnie taka sama zasada jak w przypadku ludzkich sportów i ćwiczeń. W końcu nie od razu porwiemy się na maraton, prawda?
Bo każdy pies inaczej reaguje na spacer i aktywność fizyczną. Każdy pies jest w innej kondycji i ma inne predyspozycje. Sporo zależy od wieku i rasy psa.
Bardzo ważne jest, by dostosowywać intensywność i tempo wzrostu wysiłku fizycznego do swojego pupila.
Jeżeli zauważycie cokolwiek niepokojącego – kulawiznę, płytki/szybki oddech lub inne objawy niezwłocznie zwróćcie się do odpowiedniego lekarza weterynarii lub zoofizjoterapeuty.
Stopniowo przyzwyczajając psa do wysiłku, bardzo szybko osiągnęliśmy wynik, który na początku mógł się wielu wydawać nieosiągalny.
Aktualnie Roxi w bardzo spokojnym tempie jest w stanie przejść niecałe 4 km w 1 godzinę. Tak, godzina spaceru już po miesiącu cierpliwej i konsekwentnej pracy.
Przydatna wskazówka: często chodźcie tą samą trasą, a trasę spaceru zapisujcie na mapce Endomondo.
Dzięki temu łatwo i szybko porównacie osiągane wyniki i zaobserwujecie postępy.
Przez jakiś czas będziemy utrzymywać stałe tempo i czas, jaki wypracowałyśmy do tej pory, aby organizm psa na spokojnie przyjmował zmiany. Roxi ma 12 lat, więc wszystko musi dziać się stopniowo.
W przypadku zdrowego psa potem możemy pomyśleć o zwiększaniu intensywności spacerów i o wprowadzaniu różnorakich zabaw i psich sportów.
Do znudzenia będę powtarzać, że uprawianie sportu jest zbawienne, ale jeśli nie macie pojęcia jak zacząć, skonsultujcie się ze specjalistą.
Owszem, sport to zdrowie, ale nieprawidłowo prowadzony pies to wysokie ryzyko kontuzji. Nie mam na myśli zerwanego pazura czy przeciętej poduszki, ale poważne ortopedyczne urazy od zwyrodnień, poprzez złamania, zerwane więzadła itd...
1. Pierwszym efektem, który widać gołym okiem jest zachowanie psa!
Roxi to już nie ten leniwy pies, co jeszcze miesiąc temu! Jak tylko zobaczy, że trzymam w ręce smycz, od razu wychodzi spod stołu i czeka pod drzwiami, bo wie, że pójdzie na spacer.
Jak udało mi się to osiągnąć?
Poprzez skojarzenie smyczy z czymś, co cieszy psa, co sprawia mu radość.
Pokazałam Roxi, że spacerowanie, odkrywanie nowych miejsc jest ciekawsze i zdecydowanie fajniejsze niż siedzenie w domu.
Systematyczne wychodzenie wejdzie psu w nawyk. Moment, w którym zobaczy smycz, nie będzie go tak ekscytował, bo stanie się to dla niego normalną codzienną czynnością.
2. Zdecydowana poprawa kondycji!
Roxi po 15 minutach spaceru nie sapie już, jakby miała wyzionąć ducha, tylko chętnie i bez większych problemów idzie naprzód. 60-minutowy spacer jest już standardem.
3. Utrata wagi.
Miesiąc temu waga wskazywała 36 kg, dzisiaj są to 32 kg. A to dopiero początek!
Forma rośnie, zdrowie i kondycja poprawiają się – i o to chodzi!
4. Nastrój psa uległ zdecydowanej poprawie. (I mój)
Czas trwania spaceru: 15 minut – po miesiącu 1 godzina
Waga psa: 36 kg – po miesiącu 32 kg
W ciągu 1 miesiąca przespacerowałyśmy około: 76 km
Imponujące?
Najbardziej imponujące jest to, że Wy też możecie osiągnąć takie efekty!
Najtrudniej jest postawić pierwszy krok, później trzeba już tylko będzie cierpliwości i czasu.
Jeśli krok po kroku wdrożycie w życie wszystkie wskazówki, sukces murowany!
Ale pamiętajcie! Spacer to nie katorga. Spacer ma być przyjemny zarówno dla przewodnika, jak i dla psa.
Nie róbcie nic na siłę (ale żeby ten powód nie stał się wymówką), małymi kroczkami, bez forsowania do przodu.
Pokochajcie spacery i rozkoszujcie się nimi. Może warto wybrać się trochę dalej, poszukać miejsca spokojnego i bliżej natury?
Tak więc weźcie jeszcze dziś smycz i wyjdźcie ze swoim psem na krótki spacer.
Trzymamy za Was kciuki!
Z niecierpliwością będę czekała na Wasze relacje.
A my? My nie osiadamy na laurach - działamy i spacerujemy dalej!